Blog

04 02 2019

Jak zostać młodym eventowym ninją – czyli dlaczego branie udziału w projektach to najlepsza nauka dla młodego PR-owca

Jak prosto pod studiach trafić do agencji i się dalej rozwijać? Kuć definicje na pamięć, czytać książki, chodzić na wykłady? Owszem! Ale lepiej doświadczać, działać, pobudzać swoją kreatywność, wypuszczać własne treści i angażować się projekty, a nawet je koordynować!

Zanim zacznę opowiadać swoją historię, może napiszę kilka słów o sobie. Nazywam się Asia, mam 24 lata, kończę kierunek dziennikarstwo i komunikacja społeczna o specjalizacji Public Realtions, Branding i Marketing.  Od czterech miesięcy pracuję dla ILC.

Nim moje CV trafiło na biurko do ImageLine Communications i pani Agata Niemiec – moja szefowa zaprosiła mnie na rozmowę kwalifikacyjną, doświadczenie zdobywałam przez cztery lata przy organizacji projektu na uczelni – Nagroda Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka. Tam udało mi się przejść od wieszającej plakaty, poprzez szefa działu do koordynatora projektu, kończąc na byciu prezesem Koła Naukowego. Nieźle nie? Sama czasem nie mogę w to uwierzyć!

Nagroda Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka jest organizowana przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Dziennikarskie Koło Naukowe na UPJP2 oraz  redakcję „Gościa Niedzielnego”. Konkurs jest dedykowany młodym, raczkującym dziennikarzom, którzy wkraczają w wielki świat mediów. Są nagradzani za swoją obiektywność, innowacyjność, świeżość spojrzenia i rzetelność dziennikarską w czterech kategoriach – Debiut Publicystyczny, Inicjatywa Roku, Reportaż – po debiucie i Młodzi Twórcy Filmowi. Zgłoszenia do konkursu trwają trzy miesiące, a same przygotowania do Gali kończącej projekt ponad pół roku! Kto za tym stoi? Oczywiście, studenci dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2 w Krakowie.

Trafiłam tam również i ja! Zobaczyłam plakat z naborem do zespołu i stwierdziłam czemu nie? Nie spodziewając się, że będzie to moja przygoda życia i świetna nauka. Zaczęłam jak każdy pierwszak od wieszania plakatów. Pierwszy raz zetknęłam się z aplikacjami Google, na początku czarna magia, a potem stały się one  moim najlepszym przyjacielem w kwestii organizacji eventów. W  pierwszej edycji, której brałam udział prowadziłam również konto na Instagramie, nauczyłam się planować posty, używać ciekawych aplikacji oraz… nauczyłam się jak ważna jest poprawna pisowania, zwłaszcza prowadząc profil ogólnopolskiego Konkursu dziennikarskiego. Moja skrzynka pękała od mejli i spraw do załatwienia w projekcie, ale netykieta okazała się dla mnie nawykiem, którego przestrzegam do dziś!

Ok, jestem już na trzecim roku studiów. Kolejna edycja przede mną. Już nie tylko prowadzę konto na Insta, ale i zaczęłam przeprowadzać pierwsze wywiady z dziennikarzami przed kamerą. Oprócz umówienia się na wywiad, ważna była również logistyka i przygotowanie, a następnie montaż. Wiadomo, wtedy też nie obyło się bez małego faux-pas. Pamiętam, jakiego fatalnego e-maila wystrugałam do dziennikarza z prośbą o wywiad. Do dziś jest mi głupio… Ale co najlepsze, dziennikarz się zgodził i jakoś poszło! Oczywiście, potem już wiedziałam jak ważna jest komunikacja, która świadczy o jakości projektu. Później dzięki pomocy koordynatorki projektu wiedziałam, że dobrze napisany e-mail to podstawa dobrej komunikacji przy współpracy. Ten rok to był dla mnie prawdziwy progres udało mi się zrobić kilka wywiadów ze znanymi twarzami z mediów, poznać wiele inspirujących osób, z którymi utrzymuję kontakt do dziś.

Kolejny, rok – kolejna edycja projektu. Tym razem okazała się to być dla mnie największym wyzwaniem, ponieważ zostałam koordynatorem projektu. I tu już nie wchodzą w grę tylko pojedyncze zadania czy organizacja kilkuosobowej grupy. Ponadto jestem osobą decyzyjną w kwestii organizacji całej imprezy, przyjmuję zgłoszenia i pod moją „opieką” są przyszli  laureaci i nominowani Konkursu. Jestem osobą do kontaktu z mediami oraz organizatorami Konkursu – czyli uczelnią, Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich oraz redakcja „Gościa Niedzielnego”. Powoli zaprzyjaźniłam się z zarządzaniem finansami, zakupami oraz rozliczaniem i opisywaniem faktur, które są zmorą niejednego PR-owca. Tak zleciało mi pół roku. Nie obyło się bez krwi, potu, łez. Popełniłam oczywiście kilka błędów, parę rzeczy mogłam zrobić lepiej. Gala oczywiście się odbyła, laureaci zostali wyłonieni . Najbardziej wymagającym zadaniem było dla mnie ściągnięcie wszystkich nominowanych i laureatów do Krakowa, ale udało się! Organizację samej Gali opiszę w kolejnym wpisie, bo to osobny  i obszerny temat.

Dlaczego  o tym piszę? Bo nie ma nic lepszego dla młodego PR-owca-studenta, niż rzucenie się na głęboką wodę. I nie ma lepszej nauki na organizację eventów niż pole manewru na żywym organizmie. I coś ode mnie – macie prawo popełniać błędy organizując event, bo się uczycie. Ja przetrwałam dzięki pomocy moich wykładowców oraz absolwentom, którzy służyli mi pomocą oraz radą przy organizacji. Koordynacja projektu na uczelni daje poczucie samodzielności w późniejszej pracy i ułatwia start. Nie wspomnę oczywiście o tym, że macie się czym pochwalić na rozmowie kwalifikacyjnej!

 

               

powrót
Wybieramy Lekarza Roku
Porozmawiajmy o zdrowiu

Skontaktuj się z nami

12 444 77 29 lub 12 444 77 05